Pod względem chęci do dzielenia się muzyką nie można postrzegać Prides w kateogrii narodowego stereotypu, który krąży jako obiegowa opinia na temat Szkotów - Stewart, Callum i Lewis swoją twórczością dzielą się często, a na gorący wakacyjny okres w bój posłali chwytliwy track o tytule "Messiah"
Pridesowy profil na soundcloud pełen jest coverów i remiksów, ale oprócz tworzenia reinterpretacji czyjejś pracy szkockie trio weszło w posiadanie skili, które znacznie ułatwiają egzystowanie w branży muzycznej, a mam na myśli tworzenie chwytliwych (nie bójmy się użyć tego słowa) piosenek. Nie jest to bynajmniej obelga lub chęć zdyskredytowania artystycznego dorobku Prides - sam przyznają się do maniakalnego słuchania tylko i wyłącznie popu. Trudno ocenić, czy to jest złe, czy może cool w świecie, w którym prawdopodobnie nawet ci najbardziej ogarnięci nie są w stanie ogarnąć wielości muzycznych trendów. Z drugiej strony, jeżeli już decydujesz się na ograniczenie, niech będzie ono kreatywne. Czas pokaże, jak trwała jest wierność tym zasadom.