Powieści na antenie

"Heretycy"

Ostatnia aktualizacja: 16.12.2022 11:25
W cyklu "To się czyta" zaprosiliśmy na spotkanie z wydaną w listopadzie tego roku powieścią detektywistyczną Leonarda Padury "Heretycy". Jej fragmenty przeczytał Łukasz Lewandowski.
Łukasz Lewandowski
Łukasz LewandowskiFoto: Wojciech Kusiński/Polskie Radio

Bohaterem powieści jest hawański detektyw Mario Conde (w Polsce ukazały się dotąd trzy powieści Leonarda Padury z tej detektywistycznej serii), który na prośbę Amerykanina, Eliasza Kamińskiego, prowadzi dochodzenie w sprawie zaginionego obrazu Rembrandta, który ongiś należał do osiadłej w Krakowie żydowskiej rodziny Kamińskich.

Historia obrazu - podobizny Chrystusa - sięga najpierw do roku 1939, kiedy statek "Saint Louis" z żydowskimi uciekinierami na pokładzie (wśród nich jest rodzina małego Daniela Kamińskiego - przyszłego ojca Eliasza - który wraz ze swym wujem już od kilku lat mieszka w Hawanie), nie dostaje zgody władz na przybicie do hawańskiego portu. Nie spełniły się nadzieje Daniela i jego wuja, że ich rodzina wykupi prawo azylu na Kubie w zamian za będący w ich posiadaniu obraz Rembrandta.

Opowieść cofa się jeszcze dalej w przeszłość, do siedemnastowiecznego Amsterdamu: młody Żyd, łamiąc prawa swojej wspólnoty, zostaje uczniem Rembrandta, a potem, wyklęty jako bluźnierca i heretyk, wraz z obrazem swojego mistrza, ucieka na kresy Rzeczpospolitej, gdzie padnie ofiarą pogromów.

Powieść prowadzi nas ponownie do współczesnej Hawany: śledztwo w sprawie zaginionego płótna Rembrandta (wszystko wskazuje na to, że obraz w roku 1939 znalazł się jednak w Hawanie) doprowadzi Maria Conde do spotkania z innymi heretykami, młodymi ludźmi, wyznawcami kontrkultury emo. Powieść Leonarda Padury, kryminalna i zarazem historyczna, jest pasjonującą opowieścią o ludziach z różnych epok, którzy buntują się przeciwko zastanej rzeczywistości, zaś ich marzenia i pragnienia zostają uznane za herezję.

(Opis pochodzi od wydawcy)


Posłuchaj
09:49 To się czyta 12 grudzień 2022 11_01_59.mp3 Leonardo Padura "Heretycy", czyta Łukasz Lewandowski - fragm. 1. (To się czyta/Dwójka)

09:56 To się czyta Dwójka 13 grudzień 2022 11_00_47.mp3 Leonardo Padura "Heretycy", czyta Łukasz Lewandowski - fragm. 2. (To się czyta/Dwójka)

09:56 To się czyta Dwójka 14 grudzień 2022 11_01_07.mp3 Leonardo Padura "Heretycy", czyta Łukasz Lewandowski - fragm. 3. (To się czyta/Dwójka)

09:30 2022_12_15 11_01_02_Dwojka_To_sie_czyta.mp3 Leonardo Padura "Heretycy", czyta Łukasz Lewandowski - fragm. 4. (To się czyta/Dwójka)

09:50 To się czyta Dwójka 16 grudzień 2022 11_00_48.mp3 Leonardo Padura "Heretycy", czyta Łukasz Lewandowski - fragm. 5. (To się czyta/Dwójka)

     


***

Tytuł audycji: To się czyta

Przygotowała: Elżbieta Łukomska

Daty emisji: 12-16.12.2022

Godzina emisji: 11.00

mg/kor

Zobacz więcej na temat: literatura Dwójka

Czytaj także

Jane Austen – rozwaga przed romantycznością

16.12.2024 05:35
- Ona opisywała świat, który dobrze znała. Ona go wykadrowała z ogromnej rzeczywistości. To wystarczyło, żeby stworzyć mikrokosmos - mówiła Anna Przedpełska-Trzeciakowska, tłumaczka powieści Jane Austen w audycji Bogumiły Prządki z cyklu "Biografie niezwykłe".
Jane Austen, ilustracja z 1873 roku
Jane Austen, ilustracja z 1873 rokuFoto: Wikipedia/domena publiczna

16 grudnia 1775 roku urodziła się Jane Austen, angielska pisarka, autorka "Dumy i uprzedzenia" i "Rozważnej i romantycznej".

Rody jej ojca i matki były bardzo stare, dobrze skoligacone. Żyły w południowej Anglii, tej bogatszej, dużo bardziej wykształconej. Kiedy człowiek zagłębia się w biografię Jane Austen, to po pewnym czasie dostaje zamętu w głowie. Wszyscy brali śluby dwa, a nawet trzy razy, mieli po pięcioro dzieci, wszyscy się znali i odwiedzali. Byli na tyle biedni, żeby znać realia człowieka, który ma potrzeby, a jednocześnie na tyle dobrze skoligaceni, żeby nie mieć poczucia zagrożenia.

Przyszła na świat w parafii Steventon, gdzie jej ojciec był proboszczem Kościoła anglikańskiego, jako jedna z ośmiorga rodzeństwa. Miała sześciu braci i siostrę.

W tym opisie łatwo odnaleźć cechy wspólne Jane i jej bohaterek. Panny Dashwood z "Rozważnej i romantycznej" i panny Bennet z "Dumy i uprzedzenia" również borykały się z trudną sytuacją finansową. Jak podkreślała Anna Przedpełska-Trzeciakowska, gość audycji Bogumiły Prządki, to właśnie w szczegółowym odmalowaniu realiów epoki (kryzysu Wielkiej Brytanii związanym z wojnami napoleońskimi i krajobrazami, które wkrótce potem zostały zmienione przez rewolucję przemysłową) kryje się geniusz Austen.

- Myślę, że za każdą z jej bohaterek stoi to pytanie: rozważna czy romantyczna? Te przeciwstawne postawy bardzo wyraźnie przedstawiają wartości. Rozważna zwycięża. Romantyczna musi zracjonalizować swoje uczucia - mówiła Anna Przedpełska-Trzeciakowska.


Posłuchaj
29:19 jane austen____1965_02_ii_tr_0-0_127856897e667fc2[00].mp3 Audycja Bogumiły Prządki poświęcona postaci Jane Austen z cyklu "Biografie niezwykłe". (PR, 15.10.2002)

 

Życie bohaterek powieści angielskiej pisarki koncentruje się na znalezieniu męża. Sama Austen nigdy nie wyszła za mąż. Miała kilku adoratorów, wśród nich był snobistyczny pastor anglikański (prawdopodobnie pierwowzór postaci pastora Collinsa z "Dumy i uprzedzenia") oraz bogaty jegomość, który jednak nie odznaczał się intelektem. Swojego pana Darcy’ego spotkała w młodości, jednak nie mogła się z nim związać ze względu na sprzeciw rodziny mężczyzny.

bm


Czytaj także

"Katastrofiści mieli sporo racji". Jerzy Zagórski i wizje jak z koszmarów

13.12.2024 05:45
- Najwyraźniejszą wspólną cechą moją i moich wileńskich kolegów był katastrofizm - mówił w archiwalnym wywiadzie Jerzy Zagórski. Poeta, urodzony 13 grudnia 1907 roku, wspominał w Polskim Radiu m.in. swoje literackie początki i młodzieńcze teksty, których wizje były jak ze złego snu.
Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne Foto: Shutterstock

forum-0166996496.jpg
Zakazany Orwell i trudna Ameryka. Radiowy alfabet Czesława Miłosza

Mową najbardziej potoczną, daleką od ozdób i śpiewu,
która jest zwykłą spowiedzią, a tylko dla was to szyfr,
pochylam się nad przepaścią, z której pod górę się wlewa
potop, lawina, muzyka zodiaków, zjawisk i cyfr.

J. Zagórski, "Przyjście wroga" (fragm.)

Domy w pamięci, domy rzeczywiste

- Urodziłem się w 1907 roku w Kijowie. Do Polski, do Warszawy, przyjechałem tuż po Bożym Narodzeniu 1918 roku - wspominał Jerzy Zagórski na antenie Polskiego Radia. Jak przyznał, w nowym miejscu długo czuł się "przesiedleńcem z wiejskich terenów na Podolu". - Tam jeździło się konno w daleką przestrzeń, a Kijów, na wysokiej skarpie nad Dnieprem, miał pełno zieleni. Tymczasem Warszawa była miastem ścieśnionym - wąskie ulice i mało słońca.

Poczucie owego niezadomowienia wzmacniało również i to, że - jak opowiadał poeta - w gimnazjum, do którego uczęszczał, początkowo śmiano się z jego kresowego akcentu.

Gdzie znajdowało się zatem miejsce, które mógł nazwać swoim domem? Na pewno nie były to, wielokrotnie zmieniane, czynszowe mieszkania rodziców ("ojciec był początkującym adwokatem, w miarę przybywania nowej klienteli przenosiliśmy się do coraz okazalszych mieszkań"). Jako dom, "miejsce, do którego się wraca", Jerzy Zagórski wskazywał dwa punkty na mapie: siedzibę dziadków od strony matki, posiadłość, która - położona gdzieś w guberni podolskiej - "rozpłynęła się z końcem I wojny", oraz dworek matki ojca pod Kijowem.

- Właściwe teraz, na starość, dalej mam w sobie tę potrzebę domu - mówił Jerzy Zagórski w Polskim Radiu. - I za swój dom uważam dziś dzielnicę miasta, w której mieszkam, Żoliborz. Czuję się przede wszystkim żoliborzaninem.

Zanim jednak poeta przeniósł się na stałe na warszawską ulicę Mickiewicza, gdzie mieszkał z żoną przez kilka dekad, w jego młodzieńczym życiu ważną, kto wie, czy nie najważniejszą, rolę odegrało Wilno.

Żagary, czyli "wileńska plejada"

- Jadąc do Wilna, nie jechałem do miasta obcego, ale do kresowego, podobnie jak Kijów wielonarodowego - wspominał Jerzy Zagórski miejsce swoich studiów uniwersyteckich i literackich początków.

A Wilno lat 30. XX wieku było, jak opowiadał w radiowej Dwójce prof. Tadeusz Bujnicki, niesłychanie ciekawe i pod względem naukowym, i artystycznym. - Znaleźli się tam nie tylko twórcy literatury, lecz także innych dziedzin sztuki. Dodałbym do tego jeszcze jeden, bardzo ważny element dla tworzenia zbiorowości, czyli Radio Wileńskie. Spełniało ono funkcję kulturotwórczą - mówił prof. Tadeusz Bujnicki, syn Teodora Bujnickiego, jednego z żagarystów.

Do żagarystów należał również Jerzy Zagórski.

Żagary była to jedna z najważniejszych grup poetyckich dwudziestolecia międzywojennego. Powstała w Wilnie w 1931 roku i skupiała takich twórców, jak wspominani już Teodor Bujnicki, Jerzy Zagórski, a także Czesław Miłosz czy Stefan Jędrychowski. Poetyką nawiązywali oni do osiągnięć awangardy. Światopoglądowo natomiast bliskie im były idee lewicowe, a nade wszystko postawa, czy też przeczucie, katastrofizmu.

Oszałamiająca wizja katastrofy

Wśród trzech wydanych przed wojną tomików wierszy Jerzego Zagórskiego ("Ostrze mostu", 1933; "Przyjście wroga", 1934; "Wyprawy", 1937) na szczególną uwagę zasługuje ten środkowy. Sam poeta wyróżniał go w swoich radiowych wspomnieniach.

- W okresie żagarystowskim najwyraźniejszą wspólną cechą moją i moich wileńskich kolegów był katastrofizm. O tym, że i jak hołdowałem temu kierunkowi, świadczy moja druga książka, poemat "Przyjście wroga" - opowiadał Jerzy Zagórski.

Dzieło to (o podtytule "poemat-baśń") zapiera dech w piersiach. Jak na katastrofistów przystało, poeta rysuje tu mroczną, apokaliptyczną wizję zagłady: ogromne wojska płyną ze strony Kaukazu, na nieogarnionych azjatyckich stepach kłębią się ludzkie masy, rodzi się człowiek-potwór, Antychryst, który zmierzy się z Bogiem.

A wszystko to przedstawione w oszałamiającym, surrealistycznym, onirycznym stylu. "To jeden z najbardziej niesamowitych w nowocześniej poezji zespołów symboli, do których autor nie dostarcza nam żadnego klucza", pisał o tym poemacie Czesław Miłosz. Ten "brak klucza" (brak artystycznej spójności, a nawet "niezrozumialstwo") sprawił, że wielu międzywojennych krytyków nader negatywnie wypowiadało się o "Przyjściu wroga".

- Była to książka z dosyć mglistą fabułą, w poetyce nadrealizmu. Teraz większy nacisk kładę na tematyczną przejrzystość. Dziś patrzę z dużego dystansu na te sprawy - mówił w latach 50. Jerzy Zagórski o swojej młodzieńczej, zaznaczonej wizją zbliżającej się nieuchronnie katastrofy twórczości.

- Szukałem w wierszach jednak i sposobów na wyjście z beznadziei. Moje kolejne teksty, wojenne i powojenne, rysowały już człowieka w walce: z nieszczęściami, losem. A nie deterministycznie uległego tym siłom. Ale właśnie z perspektywy późniejszych doświadczeń, trudno zaprzeczyć, że - niestety - katastrofiści międzywojenni mieli sporo racji - przyznał poeta.

Sprawiedliwy wśród Narodów Świata

W 1937 roku Jerzy Zagórski przeprowadził się wraz z żoną do Warszawy. W czasie II wojny światowej działał w podziemiu, redagował konspiracyjny miesięcznik "Kultura Jutra".

Po 1943 roku Zagórscy zaoferowali schronienie poszukiwanej przez Gestapo, jako "ukrywająca się Żydówka", Lidii Kott. Kobieta funkcjonowała w ich mieszkaniu jako opiekunka do dziecka. "Spędziłam w ich domu kilka miesięcy, dopóki nie wyrobiłam sobie nowych dokumentów i nie znalazłam mieszkania (również przy ich pomocy)", relacjonowała po wojnie Lidia Kott.

Mąż Lidii, Jan Kott, znany powojenny krytyk literacki i szekspirolog, dodawał: "Żona mieszkała u nich wiele miesięcy. Ja bywałem często, wielokrotnie pomagali mi i ułatwiali wyrobienie papierów. W ich domu wielu Żydów i ludzi pochodzenia żydowskiego znajdowało zawsze nocleg, schronienie, posiłek i pomoc. Robili zawsze wszystko, by ocalić ludzkie życie, nawet nieznajomych".

W 1977 roku Instytut Yad Vashem uhonorował Jerzego i Marię Zagórskich tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Tytuł ten otrzymał również wileński kolega Jerzego Zagórskiego, Czesław Miłosz.

Powrót do klasycyzmu 

Po wojnie Zagórscy mieszkali jakiś czas w Krakowie, a także w Paryżu (Jerzy był attaché kulturalnym tamtejszej ambasady polskiej). W 1953 poeta podpisał rezolucję Związku Literatów Polskich w Krakwie w sprawie procesu krakowskiego. Od 1957 roku zamieszkał, już na dobre, w Warszawie.

Powojenna twórczość Jerzego Zagórskiego charakteryzowała się powrotem do, szeroko rozumianych, idei neoklasycznych. W opublikowanym w 1945 roku manifeście "Dążenie do klasyczności" poeta nawoływał m.in. do patrzenia na problemy współczesności - zniszczonej, potrzebującej odbudowy - z perspektywie dawnych wieków i dawnych wydarzeń. Mówił o tym również w jednym z radiowych wywiadów ("przekazać w formie epickiej, jakby z dystansu, rzeczywistość dla autora bliską").

W powojennych wypowiedziach dla Polskiego Radia Jerzy Zagórski sporo miejsca poświęcił również na omawianiu swojej odnowionej poetyki. - Jestem zagorzałym treściowcem, formę uważam za narzędzie wyrazu. Nie chcę być niewolnikiem strofy i jeśli temat wymaga, chętnie wyłamuję się z regularnego toku wiersza. Ponadto radio nam przypomniało, że poezja jest sztuką dla ludzi reagujących na dźwięk, stąd tak ważne są w wierszu dźwiękowe środki wyrazu - wymieniał.

***

Czytaj także:

***

Jerzy Zagórski - który przeszedł do historii polskiej literatury przede wszystkim jako jeden z żagarystów, autor zadziwiających nieskrępowaną wyobraźnią międzywojennych tomików - zmarł w 1984 roku, w wieku 77 lat, w Warszawie.

Jacek Puciato

Źródła:

Ukrywanie Żydów przez współtwórcę grupy poetyckiej "Żagary". Historia Jerzego Zagórskiego i jego żony Marii, w : https://sprawiedliwi.org.pl; Czesław Miłosz, "Historia literatury polskiej", Wyd. Znak, Kraków 2010.