Zwyczaj bziuków z Koprzywnicy został wpisany na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego, którą przybliżamy w cyklu Nasze niematerialne.
Rezurekcja odbywa się tam nie w niedzielę, jak w większości parafii w Polsce, a w sobotę – w nocy. W procesji okrążającej trzykrotnie kościół biorą udział strażacy z miejscowej ochotniczej straży pożarnej. Kilku z nich najczęściej czterech, idąc przed księdzem niosącym najświętszy sakrament, wypryskuje na niesione pochodnie pobraną do ust naftę. W ten sposób tworzą słupy ognia.
Nie wiadomo, skąd dokładnie wziął się zwyczaj koprzywnickich bziuków, wiadomo jednak, że tradycja ta sięga co najmniej 100 lat.
- Żywa tradycja bziuków to zasługa całej jednostki OSP. Druhów, którzy są już na wiecznym spoczynku u św. Floriana. Wszystkich, którzy przez 113 lat byli tutaj i bziukali. – mówił prezes OSP w Koprzywnicy. – Pierwsze wzmianki o tradycji są z 8 maja 1911 roku, natomiast można sięgnąć do ksiąg kościelnych. Tam zapiski są już o bractwie strażackim i są to wzmianki o bodajże 1864 roku…
Bziukanie wiąże się także z okresem powstania styczniowego, na co zwracał uwagę zarówno ksiądz podczas bnabożeństwa rezurekcyjnego, jak i nasz rozmówca. „Strzelanie w czasie zaborów było na pewno zabronione, a strażacy, nawet ci urodzeni przed 1911 rokiem, mówią, że zawsze to w Koprzywnicy było, że strażacy zawsze te ognie bziukali” – wskazuje strażak.
Jak wygląda tradycja bziukania? Zawsze odbywa się w Wielką Sobotę. Uroczystości zaczynają się o dwudziestej, kończą procesją rezurekcyjną ok. 21.30. Później następuje pokaz bziuków „na Zmartwychwstanie Chrystusa”. Jak mówił strażak, jest to swoiste oświetlanie procesji.
- Bziuki zawsze idą przed księdzem i przed Chrystusem Zmartwychwstałym – podkreślał nasz rozmówca.
Z początku bziukaczy nazywano też buchaczami. Nie wiadomo, kiedy słowo przeszło do uzusu.
Opowiadał: prezes OSP w Koprzywnicy
***
Cykl Nasze niematerialne przygotowuje Aleksandra Stec.
mg