W swojej muzyce artyści używają bogatego archaicznego instrumentarium: skandynawskich lir smyczkowych, dud, bliskowschodnich cymbałów oraz niezliczonych perkusjonaliów. Przeplatają idiomy – zarówno te stare, jak i te anachroniczne – z tradycyjnymi oraz autorskimi melodiami. Lubują się w ciężkich tematach i niełatwych brzmieniach, a ich repertuar niezmiennie przeznaczony jest pod nogę i ku zadumie ludzi spod strzechy i spod azbestowej dachówki. W 2020 r. światło dzienne ujrzała debiutancka płyta grupy pt. „Wykrot”, w grudniu 2023 – drugi album – „Przednówek”. Podczas występu zespół zagra utanecznioną pieśń pogrzebową, skargę z podkrakowskiej wsi okoloną szwedzkim polonezem, szafotowego oberka o niewesołych samosądach, a polką „Beznogą” pożegna się w wyczekiwaniu lepszego jutra.
CZYTAJ: O ludzkiej niedoli, ale i do tańca. Daj Ognia wydaje "Przednówek"
SKŁAD: Anna Sitko – śpiew, basy Wit Rzepecki – strakharpa, dudy Michał Górka – strakharpa Agnieszka Oramus – santur, bęben obręczowy, baraban, deska Michał Biel – bęben obręczowy, baraban, kości Piotr Nowak – realizacja dźwięku
Daj Ognia debiutowali na Scenie Otwartej Mikołajków Folkowych w 2018 roku. Pochodzą z Krakowa, a w swojej muzyce łączą motywy skandynawskie ze słowiańskimi pieśniami i tańcami. Grają na chordofonach i bębnach ludowych, a także na... kościach. Trzonem instrumentarium są strakharpy i tagelharpy, na których grają Wit Rzepecki i Michał Górka. To one tworzą skandynawski klimat muzyki. - Zajmujemy się też rekonstrukcją historyczną wczesnego średniowiecza, a wtedy wpływy skandynawskie w Europie były wszędzie. Te inspiracje są więc naturalne w naszym zespole - mówił Wit Rzepecki.
Na repertuar składają się zarówno pieśni ludowe z małopolskiej Lgoty (spisane ponad sto lat temu przez miejscowego nauczyciela Stanisława Leopolda Floryana a opracowane przez Seweryna Udzielę), jak skandynawskie tematy zapożyczone z twórczości tamtejszych twórców, bądź nimi inspirowane. Mamy wreszcie również autorskie utwory. Znajdziemy także własną kompozycję do tekstu pochodzącego ze słynnego obrazu Taniec śmierci z krakowskiego kościoła Bernardynów. Poza wspomnianym utworem Trupietany duże wrażenie robi też, na przykład, przejmujący utwór Kir. Usłyszymy na płycie transowe, opętańcze utwory instrumentalne, zapewne taneczne, ale i naznaczone jakąś ponurą, ciemną barwą. Temat przemijania, śmierci, pustki często przewija się w kolejnych utworach, znajdując zaskakująco trafne dopełnienie w tej dynamicznej, często zgoła ekstatycznej warstwie muzycznej.