Szef lwowskiej administracji obwodowej poinformował rano w mediach społecznościowych o ogłoszeniu we Lwowie alarmu bombowego. Po pewnym czasie mer Lwowa zezwolił na opuszczenie schronów, ale napięcie wciąż jest wyczuwalne. - O godzinie 6.40 zawyły syreny. Muszę powiedzieć, że byłem tak zmęczony, że przespałem to. Ale obudził mnie telefon - mówi Wojciech Jankowski, redaktor naczelny "Nowego Kuriera Galicyjskiego".
Inwazja Rosji na Ukrainę. Uciec przed wojną
Serwisy informacyjne pokazywały wczoraj dramatyczne zdjęcia z Kijowa: tłumy ludzi próbujące uciec z miasta przed wizją ataku. Drogi wyjazdowe były zakorkowane, wielu ludzi starszych cały swój dobytek trzymało w torbie lub dwóch. We Lwowie widać było przede wszystkim kolejki przy bankomatach, w sklepach i na pocztach. - Ludzie kupowali najpotrzebniejsze rzeczy. Wypłacali gotówkę, żeby mieć ją na wszelki wypadek. W wielu sklepach już nie można płacić kartą - wspomina gość "Czterech pór roku".
Później miasto zaczęło pustoszeć, samochody stały w długich kolejkach. Dotarcie do granicy z Polską zajmuje nawet kilkanaście godzin. Dramatyczne są również informacje o mobilizacji. Mężczyźni od osiemnastego do sześćdziesiątego roku życia nie mogą opuścić terytorium Ukrainy, muszą pozostawać w ciągłej gotowości. Wojciech Jankowski ma jednak informacje o osobach, które opuściły Lwów i już przebywają w Polsce. - To często jest decyzja indywidualna - przyznaje.
Inwazja Rosji na Ukrainę. Świat reaguje zbyt niemrawo?
Choć zewsząd płyną głosy wsparcia dla Ukrainy, choć światowi politycy ogłaszają kolejne pakiety sankcji, miasta wciąż płoną, a ludzie giną. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, powiedział wprost, że jego kraj został w obliczu agresji sam. W pierwszym dniu wojny po stronie ukraińskiej zginęło 137 osób, a 316 zostało rannych. Jednocześnie Rosjanie mieli stracić nawet ośmiuset żołnierzy. - Ukraina tak naprawdę jest sama. Nie zdążyła przystąpić do NATO, a to byłoby dzisiaj bardzo ważne - podkreśla gość audycji.
I choć jeszcze kilka lat temu poparcie dla takiego kroku wśród narodu ukraińskiego nie było wysokie, to dziś sytuacja uległa zmianie. Od kilku tygodni na Ukrainie trwają dyskusje i próby przewidzenia dalszych scenariuszy. Niestety wydarzenia z roku 2014 pokazały, że nie istnieją rzeczy niemożliwe. - Nawet jeżeli nie wyobrażamy sobie, że coś mogłoby się wydarzyć, że ktoś mógłby sobie pozwolić na ten czy inny akt agresji, to w zderzeniu z rzeczywistością takie przekonanie może okazać się mrzonką - nie kryje Wojciech Jankowski.
Zobacz też:
Tytuł audycji: Cztery pory roku
Prowadziła: Joanna Racewicz
Data emisji: 25.02.2022
Godzina emisji: 9.20
mg
Inwazja Rosji na Ukrainę. Lwów. Raport z zagrożonego miasta - Jedynka - polskieradio.pl