Historia

Największa katastrofa morska w dziejach. Posłuchaj świadków tragedii "Wilhelma Gustloffa"

Ostatnia aktualizacja: 30.01.2025 05:56
Po tym, jak sowieckie torpedy uderzyły w statek wypełniony niemieckimi uciekinierami, w odmętach Bałtyku zginęło prawdopodobnie od 6 do 9 tys. ludzi. Większość z nich zmarła z wychłodzenia. 80 lat temu, 30 stycznia 1945 roku, zatonął "Wilhelm Gustloff".
Wilhelm Gustloff przed wojną.
Wilhelm Gustloff przed wojną. Foto: Hans Sönnke, Bundesarchiv; Bild 183-H27992/Wikimedia Commons/CC-3.0

W połowie stycznia 1945 roku Armia Czerwona była przygotowana do okrążenia i zduszenia wojsk niemieckich znajdujących się w Prusach Wschodnich. Po raz pierwszy w czasie II wojny światowej tereny należące przed wojną do państwa niemieckiego i zamieszkane w dużej części przez Niemców znalazły się w strefie walk.

Titanic 1200.jpg
Titanic - katastrofa, która stała się legendą

Operacja "Hannibal"

Ludność cywilną opanowała panika. Historie o okrucieństwie Armii Czerwonej, która pałała żądzą odwetu za barbarzyństwo Niemców, budziły powszechne przerażenie. Panika opanowała także polskich Mazurów – wiedzieli, że dla Sowietów ich narodowość nie będzie miała znaczenia.

Z zagrożenia zdawało sobie sprawę niemieckie dowództwo. Admirał Karl Dönitz, szef Kriegsmarine, rozkazał przeprowadzenie wielkiej akcji ewakuacyjnej drogą morską, przez Bałtyk. Operacja Hannibal, bo taki nadano jej kryptonim, zakładała przetransportowanie z Prus Wschodnich i okupowanego polskiego Wybrzeża tylu żołnierzy i cywilów, ilu się da.

Do akcji oddelegowano ponad tysiąc statków i okrętów. Niemcom udało się ewakuować ponad 1,2 mln ludzi, w tym 350 tys. żołnierzy. Tym samym "Hannibal" była największą operacją ewakuacyjną w dziejach.

Dzieci "Wilhelma Gustloffa"

Wśród jednostek, które oddelegowano do operacji, znajdował się "Wilhelm Gustloff", chluba cywilnej niemieckiej żeglugi. Ten swego czasu piąty co do wielkości statek pasażerski świata został w czasie wojny przemieniony najpierw na okręt szpitalny, a później statek-hotel dla szkolących się załóg U-Bootów. Został także dozbrojony w działka przeciwlotnicze i bomby głębinowe. Pod koniec stycznia ten luksusowy liniowiec zmienił się w największą arkę uchodźców na Bałtyku. W ostatni rejs wyruszył 30 stycznia 1945 roku z gdyńskiego portu. 

– Była straszna śnieżyca. "Gustloff" stał na Oksywiu. Przed wejściem kłębiły się tłumy ludzi, ale załadunek przebiegał szybko, bo trzeba było się kryć przed nalotami, które zdarzały się często – wspominała w audycji Lechosława Stefaniaka pt. "Tragedia »Wilhelma Gustloffa«" polska pasażerka statku, która chciała pozostać anonimowa. W chwili tragedii liniowca miała 22 lata i roczne dziecko. Posłuchaj przejmującej relacji.

Posłuchaj
31:08 tragedia wilhelma gustloffa.mp3 Tragedia "Wilhelma Gustloffa". Reportaż Lechosława Stefaniaka. (PR, 6.07.2001)

 

Nawet tak wielki statek, jak "Gustloff", został zapełniony po brzegi. Na pokładach znalazło się ok. 10 tys. ludzi. Jednostka była przeznaczona do przewożenia dwóch tysięcy. Znaczną część pasażerów stanowiły dzieci.

– Mieliśmy rozkaz, żeby zabierać na pokład tylko kobiety z trojgiem lub więcej dzieci. To zalecenie przed 30 stycznia nie było już przestrzegane, więc zabieraliśmy też kobiety z jednym lub dwójką dzieci. Można założyć, że spośród 10 tys. pasażerów połowę stanowiły dzieci – twierdził Heinz Schön, cywilny członek załogi "Gustloffa" i wieloletni badacz jego dziejów.  

Nieszczęśliwa trzynastka

"Gustloff" udał się w rejs w eskorcie torpedowca "Löwe". Płynął nocą, kiedy sztormowa pogoda na Bałtyku utrudniała ostrzał z powietrza. Warunki atmosferyczne nie były jednak przeszkodą dla sowieckiego okrętu podwodnego S-13. Jednostka pod dowództwem kmdr. Aleksandra Marineski od dwóch tygodni polowała samotnie u wybrzeży Bałtyku.

Atlantyk_663.jpg
Bitwa o Atlantyk. Jak ocean stał się grobem dla 50 tysięcy ludzi

Tuż przed godz. 21.00 S-13 wpadł na trop "Gustloffa" na wysokości Słupska. Minął kwadrans i radziecki dowódca wydał rozkaz wystrzelenia torped. Wszystkie trzy pociski dosięgły celu. Liniowiec zaczął natychmiast tonąć.

"Morze było czarne od ludzi"

– Na schodach leżeli już martwi ludzie, zadeptani przez pozostałych uciekających. Zapanował chaos, którego po tylu latach nie jestem w stanie opisać – wspominał swoją ucieczkę z tonącej jednostki Heinz Schön.

Morze zapełniło się ludźmi, którzy wyskakiwali za burtę. 

– Znalazłam się w wodzie. Nie miałam już dziecka na rękach. Uczepiłam się pontonu. Początkowo pozostali pasażerowie chcieli mnie odepchnąć, bo obciążałam tratwę, ale kiedy kilku z nich umarło i wyrzucili ich za burtę, wciągnęli mnie na ich miejsce. Ludzie umierali bardzo szybko – opowiadała pasażerka jednostki.

Czy zatopienie okrętu wypełnionego głównie cywilami było zbrodnią? Według prawa wojennego Marinesko mógł to zrobić – liniowiec był przez Sowietów potraktowany jako jednostka pomocnicza, miał eskortę okrętu wojennego. Ochronie podlegały statki szpitalne z odpowiednimi oznaczeniami i takie, które nie były zaciemnione. Jednostka nie spełniała tych kryteriów.

– Z punktu widzenia konwencji zatopienie to było legalne. Możemy mieć tylko zastrzeżenia natury etycznej. W czasie wojny jednak ani jedna, ani druga strona nie miała takich obiekcji – wyjaśniał historyk prof. Józef Dyskant.

W niczym nie umniejsza to tragedii pasażerów "Wilhelma Gustloffa".

bm, kor

Czytaj także

Bolesław Romanowski: miałem zgraną załogę i sprzyjało nam szczęście. Posłuchaj wspomnień dowódcy ORP "Dzik"

Ostatnia aktualizacja: 12.08.2024 05:40
- Ze wszystkich okrętów podwodnych, które brały udział w II wojnie światowej ORP "Dzik" dzierży rekord ilości trafionych celów w stosunku do wystrzelonych torped – mówił komandor Bolesław Romanowski na antenie Polskiego Radia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

80 lat temu niemiecka żywa torpeda uszkodziła ORP "Dragon" – jedyny wówczas polski krążownik

Ostatnia aktualizacja: 08.07.2024 05:55
To był największy okręt, jaki Polska Marynarka Wojenna utraciła w całej swojej historii. W wyniku ataku niemieckiej żywej torpedy zginęło trzydziestu siedmiu marynarzy, a "Dragon" nie nadawał się do dalszej służby, ani do naprawy. Spoczął u wybrzeży Normandii.
rozwiń zwiń
Czytaj także

ORP "Błyskawica". Brała udział w eskorcie ponad 80 konwojów, uczestniczyła w ponad stu patrolach i akcjach bojowych

Ostatnia aktualizacja: 25.11.2024 05:40
- Błyskawica uczestniczyła właściwie we wszystkich ważniejszych operacjach bojowych II wojny światowej, przepływając szlak liczący blisko 150 tys. mil morskich – mówił dr Janusz Osica na antenie Polskiego Radia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Statek MS Goya. Jedna z największych katastrof morskich

Ostatnia aktualizacja: 16.04.2024 05:35
79 lat temu sowiecki okręt podwodny L-3 zatopił niemiecki statek transportowy Goya, przewożący żołnierzy oraz wielu uchodźców z Gdańska i Prus Wschodnich. Była to druga pod względem liczby ofiar katastrofa morska w historii.
rozwiń zwiń
Czytaj także

ORP "Orzeł". Brawurowa ucieczka podwodnego okrętu

Ostatnia aktualizacja: 18.09.2024 05:56
18 września 1939 roku ORP "Orzeł" uciekł z portu w Tallinie. Rok później, 23 maja 1940 wyszedł w swój ostatni patrol na Morzu Północnym. Dwa dni później zaginął, do dziś nie wiadomo, co dokładnie stało się z załogą polskiego okrętu, którego wyczyny wojenne podziwiano na całym świecie.
rozwiń zwiń
Czytaj także

ORP "Błyskawica". "Popełnialiśmy kardynalne błędy, ale "Błyskawica" miała niezwykłe szczęście"

Ostatnia aktualizacja: 01.10.2024 05:41
- Błyskawica uczestniczyła właściwie we wszystkich ważniejszych operacjach bojowych II wojny światowej, przepływając szlak liczący blisko 150 tys. mil morskich – mówił dr Janusz Osica na antenie Polskiego Radia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

ORP "Komendant Piłsudski" pierwszym polskim okrętem bojowym na Bałtyku

Ostatnia aktualizacja: 29.12.2021 05:35
102 lata temu, w środę 29 grudnia 1920 roku, podniesiono polską banderę na kanonierce ORP "Komendant Piłsudski". Szybka, zwinna, z podstawowym uzbrojeniem stała się domem dla 47 marynarzy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Katastrofa promu Jan Heweliusz. Śmierć w lodowatych falach Bałtyku

Ostatnia aktualizacja: 14.01.2025 05:55
14 stycznia 1993 roku u wybrzeży niemieckiej wyspy Rugia zatonął statek MF Jan Heweliusz. Ze znajdujących się na pokładzie 64 obywateli Polski, Austrii, Węgier, Szwecji, Czech i Norwegii zginęło 55 osób, w tym dwoje dzieci. Szesnastu ciał nigdy nie odnaleziono. To jedna z największych tragedii w dziejach polskiej żeglugi handlowej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Ograbieni z przyszłości. Jak wyglądałaby Polska, gdyby nie II wojna światowa?

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2024 05:50
II wojna światowa musiała wybuchnąć. Dążyły do tego oba zbrodnicze totalitaryzmy – niemiecki nazizm i sowiecki komunizm. W wyniku konfliktu wśród licznych strat, które ponieśli Polacy, wliczyć trzeba jeszcze jedną – ograbienie z przyszłości, na którą pracowała II RP, a która nigdy się nie wydarzyła.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zaginięcie ORP "Orzeł" do dziś pozostaje zagadką

Ostatnia aktualizacja: 15.01.2025 05:55
Z horoskopu ułożonego przez jednego z oficerów wynikało, że kariera okrętu będzie bardzo błyskotliwa, ale krótka. Przepowiednia się sprawdziła - ORP "Orzeł" stał się chlubą polskiej Marynarki Wojennej, ale jego zaginięcie nadal pozostaje jedną z największych zagadek udziału Polaków w II wojnie światowej.
rozwiń zwiń