Historia

"Optymizm jest najgorszym wrogiem ludzkości". Nicola Chiaromonte, antyfaszyzm i starożytni Grecy

Ostatnia aktualizacja: 18.01.2025 05:50
"Był nieagresywnym, niedogmatycznym przewodnikiem dusz", pisał o nim Wojciech Karpiński. Nicola Chiaromonte – zmarły 18 stycznia 1972 roku włoski filozof i eseista – stał się dla wielu mistrzem uważnego życia, niepoddanego ideologii, odrzucającego łatwe rozwiązania.
Nicola Chiaromonte
Nicola ChiaromonteFoto: Giovanni Giovanetti/Bridgeman Images/East News

Nicola Chiaromonte odszedł nagle, w wieku 67 lat, w Rzymie, podczas nagrywania pogadanki radiowej. Śmierć nastąpiła wskutek zawału serca. "Drugi, po przeszło dziesięciu latach, zawał", notował 18 stycznia 1972 roku w dzienniku Gustaw Herling-Grudziński, zapisując na gorąco to wszystko, co wzbudził w nim telefon o śmierci przyjaciela. "Wystarczyła mi sama myśl, że bardzo blisko jest ktoś taki jak on, wspaniały człowiek".

Dzień później Herling-Grudziński napisał o Chiaromontem więcej. O tym, że ten "najwybitniejszy współczesny włoski eseista" był wrogiem "wielkich systemów" i "generalnych interpretacji". O tym, że nie ufał ideologiom "zasłaniającym rzeczywistość" i że interesował go konkretny człowiek, nie abstrakcje. A w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania – dotyczące właśnie człowieka, sensu życia i sensu śmierci – sięgał przede wszystkim do starożytnych Greków.

Faszyzacja rzeczywistości

"Mając piętnaście lat, byłem faszystą", przyznawał urodzony w 1905 roku Nicola Chiaromonte w jednym ze swoich tekstów. Jak dodawał, w tamtych czasach, na początku lat 20. XX wieku we Włoszech, trudno nie było "chłopcu z klasy średniej", wychowanemu zgodnie z jej zasadami, nie zachłysnąć się ideami coraz bardziej prężnej organizacji "uwodziciela Mussoliniego".

Szybko wyrzekł się tej nieludzkiej ideologii. Nagle sobie uświadomiłem, pisał, że bycie faszystą polega między innymi na atakowaniu chłopów gdzieś w ich domach w Toskanii czy Apulii – bo ci nieszczęśnicy nie dość głośno chcieli krzyczeć: "Niech żyje Italia!".

Jakimi drogami wdzierał się faszyzm w ludzkie umysły? Zaczęło się od wprowadzania zmian w znaczeniu słów, od manipulacyjnych zabiegów, dzięki którym powstawała opowieść o świecie uproszczonym, kuszącym prostą wykładnią rzeczywistości – pisał Chiaromonte w tekście opublikowanym w periodyku francuskiej lewicy w 1936 roku. Zatem na ponad dekadę od Orwella i jego analiz totalitarnych mechanizmów.

Przeciw totalitaryzmom

W Rzymie Nicola Chiaromonte skończył szkołę średnią, studiował prawo, zaangażował się w działalność antyfaszystowskich środowisk. W obawie przed coraz bardziej brutalnym reżimem Mussoliniego opuścił w wieku 29 lat ojczyznę, przeniósł się do Paryża, tam również nawiązał współpracę z ruchem antyfaszystowskim.

W 1936 roku Nicola Chiaromonte pojechał do ogarniętej wojną domową Hiszpanii, zasilił szeregi Brygad Międzynarodowych, ochotników walczących po stronie republikańskiej, a przeciw siłom dowodzonym przez gen. Francisco Franco. Dokładniej zaś: Włoch został członkiem eskadry lotniczej, którą zorganizował André Malraux, francuski pisarz. "Siedzę w czymś, co przypomina lejek (…), wyglądam przez szczelinę, z której wystaje karabin maszynowy", opisywał w 1937 roku swoje wojenne hiszpańskie doświadczenie Nicola Chiaromonte.

– Należał on, obok Arthura Kesslera i George’a Orwella, do tych, którzy szybko rozpoznali naturę opresyjności interwencji stalinowskiej – podkreślał w Polskim Radiu Piotr Kłoczowski. – Po stronie lewicowej, republikańskiej, byli nielicznymi ludźmi, którzy rozpoznali naturę dwóch antyliberalnych reżimów. (Obóz republikański był wspierany przez ZSRR, z kolei siłom Franco poparcia udzieliły Włochy i III Rzesza).


Posłuchaj
46:12 chiaromonte ok.mp3 Portret Nicoli Chiaromontego. Mówią: Stanisław Kasprzysiak (tłumacz), Piotr Kłoczowski (wydawca) i Wojciech Karpiński (eseista). Audycja Doroty Gacek z cyklu Strefa literatury (PR, 8.07.2018)

 

Homer uczy o przemocy

Pierwsza żona Chiaromontego, opowiadał Piotr Kłoczowski, była malarką z Wiednia, z austriackiej, żydowskiej rodziny, a jej ojciec należał do cenionych redaktorów lewicowych wiedeńskich gazet. Po anschlussie Austrii Chiaromontowie musieli wyemigrować do Paryża. Stamtąd, po zajęciu stolicy Francji przez Niemców, uciekli na południe kraju.

Gdzieś w drodze do Marsylii żona Nicoli Chiaromontego, chorująca na gruźlicę, zmarła.

– On musiał ją pochować. Pochować dosłownie, to znaczy wykopać grób – mówił Piotr Kłoczowski. – Potem przez tą Marsylię przedostał się najpierw do północnej Afryki, do Algierii. Tam poznał Alberta Camusa. Następnie z Casablanki wypłynął do Nowego Jorku.

Jeszcze w Marsylii, przygnębiony dramatem osobistym i zwycięstwem Hitlera, załamaniem się dotychczasowego świata, Nicola Chiaromonte natknął się na szkic Simone Weil (piszącą wtedy pod pseudonimem), francuskiej myślicielki religijnej i społecznej. To zresztą charakterystyczna postawa dla Chiaromontego – w tekstach (czy to starożytnych Greków, czy współczesnych filozofów) szukać klucza, dzięki któremu będzie można sprostać życiu, choć trochę zrozumieć to, czego właśnie doświadczamy. Traktować kulturę jako źródło żywej mądrości, nie jako zbiór abstrakcyjnej wiedzy.

Szkic Simone Weil mówił o "Iliadzie" Homera. Według Weil słynna opowieść o Grekach i Trojańczykach jest tak naprawdę opowieścią o sile, o przemocy, która "zajmuje centralne miejsce w historii ludzkości", sile, która triumfuje nad rozumem czy dobrem, przed którą człowiek nie ma jak uciec. A dowodzi tego każda epoka – ta mityczna, z Achillesem i Hektorem, i ta XX-wieczna, z apokalipsą wojny.

Świadomość tego każe pamiętać, że przemoc łatwo może stać się zasadą ludzkiego działania, oślepiającą i fanatyczną. A nadzieja, że człowiek przestanie "wielbić siłę", pisała Weil, jest próżną nadzieją.

Myśl, że zachłyśnięcie się siłą należy do ponadczasowych elementów ludzkiej kondycji, była dla Nicoli Chiaromontego jedynie przykładem na to, co można odnaleźć w spuściźnie starożytnych Greków, a co może stać się ważne dla nas tu i teraz. "Pozostaje Grecja, bo prawie nie zostało nic innego", pisał w tekście o Chiaromontem jego polski tłumacz i znawca Stanisław Kasprzysiak.

"Śmierć staje się zachętą do życia"

Czego Nicola Chiaromonte nauczył się od starożytnych Greków? Tego, że człowiek jest nieodwołalnie śmiertelny, poddany niezrozumiałym siłom losu. Nie chodzi tu o poddawanie się bezwolne biegowi wydarzeń (przecież Chiaromonte czynnie angażował się w ruchy antyfaszystowskie) – chodzi o świadomość granic możliwości człowieka i, na ile to możliwe, o dystans do zmiennej codzienności. "Równowaga i pogoda ducha wywodzą się", pisał Chiaromonte, "z najprostszego greckiego stwierdzenia: Człowiek jest śmiertelny".

Od Greków nauczył się również, że świadomość śmiertelności nie musi wywoływać poczucia rozpaczy. Bo "śmierć staje się zachętą do życia", tym cenniejszego, że niepowtarzalnego i nieotwartego na jakąś idealną wieczność. A co po śmierci? Trzeba bez lęku, podkreślał Chiaromonte, "zgodzić się na unicestwienie w morzu Bytu".

Ale to unicestwienie nie oznacza, że życie nie było warte swojego trwania. Wręcz przeciwnie – co zrobimy, to zostanie, zaznaczał Chiaromonte. Zwłaszcza jeśli robiliśmy to z myślą o innych, z myślą o przyszłości. W jednym z krótkich tekstów zamieszczonych w zbiorze "Notesy 1955-1971" Chiaromonte pytał: "Co pozostaje?". Kiedy pod koniec życia zadajemy sobie to pytanie, może się ono łatwo zmienić, zauważał, w inne: czego nie dostaliśmy?, co nam brakuje do tego, by kończące się życie podsumować pozytywnie?

Ale czy traktowanie życia jako "okazja do gromadzenia" jest słuszne? - pytał retorycznie Chiaromonte.

Bo co pozostanie? Pozostaną wspomnienia, pozostanie miłość, pozostanie to, co udało się zrobić. Tyle i aż tyle.

Optymizm jako odmowa myślenia

Tym, co szczególnie irytowało Nicolę Chiaromontego, opowiadano w audycji Polskiego Radia, była bezmyślność. A za efekt braku myślenia (odważnego, nieuciekającego od wyzwań) uważał również optymizm. "Sądzę, że najgorszym wrogiem ludzkości jest optymizm", pisał.

– Optymizm był dla niego znieważaniem rozumu, znieważaniem refleksji – tłumaczył Piotr Kłoczowski. – Oznacza on bowiem odmowę myślenia z obawy przed jakimikolwiek wnioskami, a z tym się od razu wiążą mistyfikacje i uzurpacje.

Ideologie, utopie, łatwe odpowiedzi na najtrudniejsze pytania – od tego wszystkiego Nicola Chiaromonte odżegnywał się przez całe życie. Dlatego uważał siebie za "heretyka". To znaczy za odstępcę od XX-wiecznych mitów i ideologizacji, od uproszczeń, które oferowały ideologie czy społeczne instytucje.

***

Czytaj także:

***

W 1949 roku Nicola Chiaromonte przyjechał z Ameryki i zamieszkał w Paryżu. W 1953 roku powrócił do swojej ojczyzny, gdzie – ponad dwie dekady później, w Rzymie – zmarł.

Eseista Konstanty Jeleński określał Nicolę Chiaromontego jako "ukrytego mistrza całej generacji intelektualistów europejskich i amerykańskich". A Gustaw Herling-Grudziński notował w dzienniku dzień po śmierci przyjaciela: "Pisać tak, by zdanie było przekazem nie tylko jasnej i swobodnej myśli, lecz nieustannego napięcia moralnego, by w słowie żył całym sobą kto wypowiada je jako swoją długo odważaną i cierpianą prawdę – to pociągało mnie zawsze. I tak pisał Nicola".

Jacek Puciato

Źródła: Nicola Chiaromonte, "Granice duszy", przeł. Stanisław Kasprzysiak, Warszawa 1996; tegoż, "Co pozostaje. Notesy 1955-11971", przeł. Stanisław Kasprzysiak, Warszawa 2001; Gustaw Herling-Grudziński, "Dziennik pisany nocą 1971-1972", Warszawa 1995; Stanisław Kasprzysiak, "Odwieczne rozmowy", Kraków-Budapeszt-Syrakuzy 2024; Wojciech Karpiński, "Twarze", Warszawa 2012.

Czytaj także

Prof. Barbara Skarga. Przeciw bezmyślnemu życiu

Ostatnia aktualizacja: 18.09.2024 05:38
– Czym jest zło, prawda, dobro? Pytając, krążymy wokół tych pojęć, zbliżamy się do tego, co mogłoby być zarysem odpowiedzi – mówiła w jednym z archiwalnych radiowych nagrań prof. Barbara Skarga, znakomita filozof, w czasie II wojny łączniczka AK, zesłana przez NKWD na ponad 10 lat do obozów pracy.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Kogoś takiego jeszcze w Polsce nie było". Leszek Kołakowski o porażce życia

Ostatnia aktualizacja: 21.10.2024 05:50
– Kultura europejska jest z chrześcijaństwem do tego stopnia zrośnięta, że nie możemy sobie wyobrazić, w jaki sposób mogłaby bez tradycji chrześcijańskiej istnieć – mówił Leszek Kołakowski w 1979 roku na antenie Polskiej Sekcji Radia BBC. W 97. rocznicę urodzin tego znakomitego filozofa przypominamy kilka jego myśli dotyczących spraw fundamentalnych: sensu życia i religijności. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Fryderyk Nietzsche i "śmierć Boga". To nie była dobra wiadomość

Ostatnia aktualizacja: 15.10.2024 05:50
Co oznacza to słynne i niepokojące hasło wzięte z pism urodzonego 180 lat temu Fryderyka Nietzschego: "Bóg umarł"? Czy to stwierdzenie niemieckiego filozofa wypływało z chęci ślepej destrukcji religii i systemu wartości – i czy w świecie po "śmierci Boga" znaleźć można jeszcze jakąś nadzieję? 
rozwiń zwiń