Ambasada Republiki Litewskiej w Rzeczypospolitej Polskiej, Litewski Instytut Kultury oraz Instytut Historii Sztuki Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie zorganizowały 4 marca dyskusję o sztuce i kulturze Wilna, Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz I Rzeczypospolitej. W dyskusji wzięli udział badacze z Polski: Anna Sylwia Czyż, Karol Guttmejer, Katarzyna Kolendo-Korczak i Dorota Janiszewska-Jakubiak oraz Litwini Kšištof Tolkačevski i Birutė Rūta Vitkauskienė. Inspiracją do spotkania był jubileusz 700-lecia litewskiej stolicy, obchodzony w 2023 roku, który został uczczony specjalnym numerem czasopisma Artifex Novus, wydawanego przez Instytut Historii Sztuki UKSW. Był jeszcze jeden powód, by się spotkać: przed nami 11 marca – Dzień Odzyskania Niepodległości Litwy.
Badacze z Litwy i Polski wspólnie poszukują tego, co niezwykłe, oryginalne i wyjątkowe na mapie sztuki oraz kultury I Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Była dyrektor Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą Polonika Dorota Janiszewska-Jakubiak zauważa, że w Polsce i na Litwie w ostatnich czasach nieco różnią się spojrzenia na wspólne dziedzictwo czasów I RP. W Polsce patrzy się na tamte czasy przez pryzmat historii królów, natomiast na Litwie jest inna perspektywa – skupianie się na historiach rodów magnackich.
Dorota Janiszewska-Jakubiak: To, co obserwujemy na Litwie, to także ogromny sukces frekwencyjny wystaw poświęconych właśnie rodom magnackim. Myślę, że warto byłoby, aby w Polsce również zmienić podejście do organizowania wystaw. Badania na temat rodzin szlacheckich przynoszą bardzo ciekawe efekty, ale to musi się przekładać na kontakt wizualny, na prezentację interesujących artefaktów. Wystawy, takie jak choćby poświęcona Radziwiłłom w Pałacu Władców Wielkiego Księstwa Litewskiego w Wilnie, to przykłady wystaw, które powstają dzięki współpracy międzynarodowej. Nie są to wystawy tworzone wyłącznie ze zbiorów polskich czy litewskich.
Poruszony przez Dorotę Janiszewską-Jakubiak temat kontynuuje prof. Anna Sylwia Czyż z Instytutu Historii Sztuki UKSW.
Anna Sylwia Czyż: Mam takie wrażenie, że był w Polsce taki trend jeszcze w latach 90. i na początku tego wieku, żeby zajmować się pałacami, dworami szlacheckimi, ale teraz to trochę przycichło. Niemniej jednak, rzeczywiście, kilka rodów polsko-litewskich, jak chociażby Sapiehowie, mają swoją bardzo dobrą reprezentację w literaturze naukowej. Natomiast inne, jak Radziwiłłowie, nie są tak szeroko prezentowane. Natomiast na Litwie historycy sztuki robią to z sukcesem, prezentując dorobek swoich historyków i historyków sztuki – o Sapiehach, Radziwiłłach, Pacach. Wiem, że w Pałacu Władców Wielkiego Księstwa Litewskiego w Wilnie przygotowywane są kolejne wystawy poświęcone Tyszkiewiczom. To, co moim zdaniem odróżnia nas, Polaków, od Litwinów, to fakt, że Litwini bardzo dbają o komunikację z społeczeństwem poprzez wystawy. Książek naukowych zwykli ludzie nie czytają – nie oszukujmy się. Osoby tutaj obecne przeczytają artykuł, książkę, ekscytują się tematem, porozmawiają, ale do szerszej publiczności docieramy raczej poprzez wystawy, z atrakcyjnymi plakatami.
Odkrycie w styczniu br. tajnej skrytki z insygniami grobowymi władców Litwy i Polski w podziemiach katedry wileńskiej, w której znaleziono relikwie króla Polski i wielkiego księcia litewskiego Aleksandra Jagiellończyka oraz żon Zygmunta Augusta – Elżbiety Habsburżanki i Barbary Radziwiłłówny, zaowocowało falą komentarzy dotyczących przynależności tych relikwii. Zostały one przecież odnalezione w 1930 roku, kiedy Wilno wchodziło w skład Polski, a znowu schowane były w 1939 roku, przed najazdem sowieckim. Z drugiej strony Jagiellonowie to dynastia pochodzenia litewskiego, więc jej przedstawiciele byli naturalnie chowani zarówno w katedrze na Wawelu w Krakowie, jak i w Wilnie. Temat ten kontynuuje dr Karol Guttmejer z Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą Polonika, przypominając, że mauzoleum królewskie w Wilnie istniało lub miało istnieć nie tylko w katedrze. Był jeszcze jeden kościół – tuż obok, na Zamku Dolnym, pw. św. Anny i św. Barbary.
Karol Guttmejer: Przede wszystkim mamy testament Zygmunta Augusta, w którym opisał, jak i w jakim miejscu chce być pochowany. Zygmunt August w swoim testamencie precyzyjnie określił to miejsce. Zostało napisane, że jeśli umrze w Koronie Polskiej, chce być pochowany w określonym miejscu, dokładnie opisując konstrukcję nagrobka w kaplicy Zygmuntowskiej w katedrze na Wawelu. Jednak jeśli zginie na polu bitwy, chce być pochowany na Litwie. Zygmunt August zmarł w Knyszynie i został pochowany na Wawelu. W międzyczasie, w 1553 roku, na Zamku Dolnym w Wilnie zaczęto budować kościół pw. św. Anny i św. Barbary jako mauzoleum królewskie. To, co uderza w tym kościele, to jego skala. Kościół jest bardzo duży. Miał około 30 m długości, a wewnątrz 11,5 m. To kościół większy od katedry renesansowej w Płocku, większy od kolegiaty w Zamościu. Miało to być mauzoleum. W ostatnich notatkach testamentowych Zygmunt August wspomina chyba o tym kościele. Można wnioskować, że mury były już ukończone. Później budowa kościoła nieco zwolniła, potem mieliśmy wielki pożar Wilna w 1610 roku, najazd moskiewski… Właśnie przez Moskwiczan został rozebrany. Z kolei z testamentu Zygmunta Augusta można wywnioskować, że król chciał umieścić swój nagrobek w tym kościele. Przy nagrobkach króla i ołtarzu miał być grób Elżbiety Habsburżanki oraz jego ukochanej Barbary Radziwiłłówny. Zachowały się fundamenty kościoła, wiemy, jaka była jego skala, znamy grubość murów. Kościół był ogromnym mauzoleum, zakończonym od zachodu półkolem. Nie znalazłem podobnych analogii w Europie, ani we Włoszech, ani nawet we Francji, więc jest to rozwiązanie unikatowe. Moim zdaniem, odwołuje się ono do renesansowych idei centralnego grobowca, jako mauzoleum. W Polsce nie mamy okrągłego mauzoleum, może wyjątek stanowi mauzoleum w Gnieźnie, ale nie zostało ono ukończone.
Nie stanowi tajemnicy fakt, że inskrypcje na cmentarzach, w kościołach okresu I RP na Litwie, Łotwie i Białorusi były wykonywane przeważnie po polsku lub po łacinie. Jednak jak Litwini odnajdują się w tym morzu polskości? Swoim doświadczeniem dzieli się dr Kšištof Tolkačevski z Uniwersytetu Wileńskiego.
Kšištof Tolkačevski: Moim zdaniem język zarówno łączy, jak i dzieli nas. W jakim języku mówiono w Wielkim Księstwie Litewskim? Oczywiście, było to wiele języków. Liczba grup etnicznych i języków była ogromna, a z punktu widzenia biologicznego, my, ludzie, nie różnimy się od siebie. Czym różnią się Polak, Niemiec czy Rosjanin? Jesteśmy z tego samego gatunku. Oprócz tego mamy takie niewidoczne charakterystyki, które pomagają nam się łączyć w społeczności, a jedną z tych charakterystyk jest tożsamość narodowa. To coś niematerialnego, ale doskonale widocznego, bo ludzie grupują się ze względu na język, na tożsamość. Moim zdaniem to, co dzisiaj nazywamy tożsamością narodową, w kontekście Wielkiego Księstwa Litewskiego, rozpatrujemy przez pryzmat współczesnych pojęć i definicji. Często zauważam to w dyskusjach na Facebooku, zwłaszcza w grupach popularnonaukowych. Często spotykam błędy, np. przenoszenie współczesnych definicji tożsamości narodowej na przeszłość, co nie do końca oddaje realia tamtych czasów. Na przykład pojawia się tendencja traktowania Wielkiego Księstwa Litewskiego jako jednolitego organizmu narodowego, tylko że w rzeczywistości było to o wiele bardziej zróżnicowane. To, co często można spotkać na Facebooku, to właśnie takie podejście, które nie uwzględnia skomplikowanej rzeczywistości językowej i kulturowej tego okresu. Wśród niektórych Białorusinów na Facebooku da się zauważyć tendencję postrzegania Wielkiego Księstwa Litewskiego jako państwa „białoruskiego”, w którym mówiono po białorusku, ale mieszkańcy nazywali się Litwinami, zaś język litewski to niby język żmudzki. Białorusini mają taką teorię. Wielu ludzi ma pseudo-historyczne podejście do kwestii językowych i narodowościowych w Europie. Wiadomo, że w Wielkim Księstwie Litewskim używano wielu różnych języków – polskiego, litewskiego, ruskiego i innych.
Przy okazji zajrzyjcie Państwo do treści czasopisma Artifex Novus. Grono autorów z Litwy, Białorusi i Polski zaprezentowało w nim ciekawe i nowatorskie badania. Pomagają one lepiej zrozumieć byt i kulturę naszych przodków.
Viktar Korbut