Nuty prosto z Podhala

Ostatnia aktualizacja: 11.02.2025 13:00
W audycji Aleksandra Stec przedstawia jeszcze kilka reminiscencji z Podhala, z minionego 53. Góralskiego Karnawału w Bukowinie Tatrzańskiej. Słuchamy także historii Muzyki Janusza Pilnego z Leśnicy.
Audio
Kumoterki podczas jednego z Góralskich Karnawałów
Kumoterki podczas jednego z Góralskich KarnawałówFoto: pap / Grzegorz Momot

Siła i wigor, czyli taniec górali

O tańcu góralskim, w którym najważniejszy jest pokaz męskich umiejętności i siły, opowiedzą tancerze i członkowie jury, którzy oceniali ich zmagania podczas 53. Góralskiego Karnawału w Bukowinie Tatrzańskiej.

Podczas konkursu na 53. Góralskim Karnawale mogliśmy obserwować tańce solowe zalotne i taniec zbójnicki

- Zbójnicki to taniec, który jest z dziada pradziada przekazywany chłopakom. Dawniej na takiej zasadzie chłopok wybierał dziewczynę, z którą chciał się umówić. Pierse, co było to własnie on zatańcył, a potem już przechodził do dialogu, jak skońcył solówkę – mówiła Janina Paluch-Wacław, kierowniczka zespołu Białcanie w Białce Tatrzańskiej.

- Dzisiaj to nie ino potrzeby sceniczne – podkreśla konferancjer Góralskiego Karnawału. - Są wesela, młodzi się spotykają, czasem mają próby, żeby się przede syćkim nocieszyć tańcem. Dawno to był sposób na randkę, na poderwanie. Na przykład, na weselu chłopak chciał poderwać dziewczynę, wyrwał ją do tańca i to był pierwszy znak, ze ona się mu podoba. Taniec zbójnicki to przede wszystkim taniec chłopski, gibkość i spryt. Zazwyczaj tańczy się w kółku i to jest podstawowy układ. W szałasach tak chłopy spędzały wieczór, kiedy już porobili swoją robotę: skończyło się dojenie uowiec, uoscypki. Mieli czas dla siebie, więc przy watrze się tańczyło.

Tak wygląda taniec górali w wersji męskiej, zbójnickiej. A w tańcu w parach?

- Kobieta, jak to kobieta – musi czarować – mówi Janina Paluch-Wacław. – Musi być zalotna. Ale nie za bardzo! Musi być taką tajemnicą. Ale musi umieć zabockować, zwyrtnąć w danym momencie. Bo w tańcu to chłop prowadzi. Ja godom tak, ze ino w tańcu chłop rządzi.

Stanisław Trebunia-Tutka, członek jury, ocenia taniec zbójnicki i taniec par. Sam jest praktykiem, instruktorem tańca.

- Na te czasy tancerzami są już amatorzy. Amatorzy, czyli fani tego tańca. Dawno to było powszechne, w każdej chałupie tańczyli. Dzisiaj, kto ma zacięcie, siłę, to próbuje – mówił juror. – Pochodzę z Poronina. Tam był zespół „Harnasie”, w którym jako dzieci gonili my, tańczyli, śpiewali w grupie. A poza tym, wywodzę się z takiego rodu muzyczno-tanecznego.

Taniec solowy to taniec zalotny, w którym mężczyzna pokaże swoją werwę, zwinność, siłę, ale do taktu. To wyróżnia ten taniec spośród innych z Polski – podkreślał Stanisław Trebunia-Tutka.

Taniec zbójnicki na 53. Karnawale Góralskim Taniec zbójnicki na 53. Karnawale Góralskim

Muzyka Janusza Pilnego z Leśnicy

Za nami spotkanie z rodzinną Muzyką Janusza Pilnego z Leśnicy. Nie była to typowa historia muzykanta, który tradycje góralskie wyniósł z domu rodzinnego, a opowieść o tym, jak muzyka może dawać siłę do życia mimo wszelkich przeciwności.

- Urodziłem się w Białce Tatrzańskiej. Najpierw rok mieszkałem z rodzicami. Później mnie rodzice dali do dziadków…

We wspomnieniach Janusza Pilnego, czego dziadkowie by nie robili – modlili się przy kapliczce, krajali grule – zawsze śpiewali. Jako mały chłopiec uczył się od nich przyśpiewek. Na zabawach przypatrywał się muzykantom, naśladując ruchy rąk skrzypków. „Pamiętam, jak tupał i nie miałem smycka, ani nic, ale rękami zek rusał i dawał, ze grom”.

Gdy Janusz był już w 7-8 klasie bardzo chciał grać na skrzypcach, ale rodziców nie było stać na taki wydatek. Pierwsze „gęśle” kupił sobie sam, za pierwsze zarobione na ciesielce pieniądze. Instrument był w złym stanie, ale udało się go podreperować.

- Posedłek do takiego znajomego, bo chciałek się uczyć i grać. Ale nigdyk wcześniej nie trzymał gęśli. Tu mi wylatywał, tu zgrzypiał. I on mi powiedział: „wyboc, Janusz, ty się nigdy nie nauczys grać, ni mos talentu”.

Ta ocena spowodowała, że Janusz Pilny zrezygnował ze swojego marzenia na pewien czas. Na szczęście chłopak trafił na Józka Michałowego „Wilczka”, który nie tylko nastroił mu skrzypce, ale pokazał, od czego zacząć naukę. Tak zaczęła się muzyczna podróż Pilnego: udział w zespołach regionalnych, nauczanie innych, branie udziału w konkursach. Odbierając nagrodę na Ogólnopolskim Konkursie Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym, usłyszał od jurorki: „Janusz, masz swój styl i tego nie zmieniaj. Nie zapatruj się jak grają bukowianie, jak grają poronianie”. Uwierzył w siebie.


***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadziła: Aleksandra Stec

Data emisji: 11.02.2025

Godzina emisji: 12.00


mg